22 lutego 2013

trendy na sezon wiosna/lato 2013 - czyli próbuj wszystkiego byle z głową

nowy sezon wiosna\lato 2013 jest różnorodny i kolorowy jak nigdy wcześniej. po co stawiać na jeden trend kiedy można mieć odrobinę wszystkiego? część trendów znana jest nam już z ubiegłego lata – wyprane kolory, neony, styl grunge, a po inne sięgnięto z lat 40. czy 60. - łaskawe dla sylwetki fasony retro, paski czy zwierzęce printy. w dobie kryzysu projektanci nie chcą już nas szokować za wszelką cenę tworząc skomplikowane formy czy materiały prosto z filmu science-fiction. liczy się uniwersalność i gwarancja, że nowe trendy się nie zestarzeją, a dane rzeczy będą modne, z pewnymi modyfikacjami, także w kolejnych sezonach – dzisiaj niewiele osób stać na wymianę całej garderoby co sezon. być może jest to również przyczyną powrotu swobodnego łączenia poszczególnych części garderoby, którą zauważamy w tym sezonie – koniec z gotowymi zestawami – górę i dół dobieramy osobno, łącząc różne kolory, faktury, wzory, odmienne style. sezon wiosna/lato 2013 to prawdziwa gratka dla osób, które lubią bawić się modą, ponieważ możliwości w tym sezonie są nieograniczone – długość maxi jest tak samo modna jak mini, a połączenie ciężkiej skórzanej sukienki z prostymi butami na płaskim obcasie nie powinno nikogo zdziwić. rewolucja!

DŻUNGLA I ZWIERZĘCE PRINTY WYCHODZĄ NA ULICĘw tym sezonie powracają lansowane przede wszystkim w latach 70. nadruki inspirowane florą i fauną. roślinne nadruki królują na wszystkich częściach letniej garderoby – od małych torebek z kolorowymi kamieniami i fikuśnych okularów, przez luźne spodnie i tuniki, na damskich garniturach kończąc. nowością są nadruki-hybrydy – połączenie kwiatowych elementów ze zwierzęcymi. trend ten jest bardzo efektowny, świetnie sprawdzi się w letnich stylizacjach, jednak należy uważać żeby nie przesadzić. krzykliwe wzory można przełamać pastelowymi kolorami lub neutralnymi beżami. projektanci oczywiście mają także propozycje dla odważnych – dżungla od góry do dołu, czyli ten sam roślinny nadruk na spodniach i koszuli.



FASCYNACJA ORIENTEM I SZTUKĄ ORIGAMI - muccia prada w tym sezonie przyznała, że inspirują ją japońskie harajuku girls, które są dla niej współczesnymi ikonami popkultury. na wybiegach można było zauważyć, że nie tylko włoska projektanta zauroczyła się azjatyckimi klimatami. projektanci zaczęli konstruować swoje ubrania w dość nietypowy, nowatorski sposób – układają tkaniny warstwowo na wzór papierowego origami. azjatyckie trendy nie są w tym sezonie interpretowane dosłownie, czerpiemy z nich głównie formę – minimalistyczne sukienki na wzór kimono, kombinezony z szerokim pasem w talii, oversize'owe tuniki z szerokimi rękawami noszone ze spodniami cygaretkami. warto zauważyć, że ten trend inspirowany japonią jest wyjątkowo łaskawy dla pań w rozmiarze większym niż 38, ponieważ daje możliwość zatuszowania wszystkich niedoskonałości pod modnymi zakładkami i udrapowanymi warstwami.



GRUNGE - grunge to styl, który został wykreowany w latach 90. przez muzyków nirvany i związaną z nimi ekscentryczną courtney love, która wyjątkowo upodobała sobie niedbałe koszule, rozerwane dżinsy i plecaki z ćwiekami. elementy grunge'u pojawiają się na pokazach co jakiś czas w postaci dodatków lub wykończeń, styl ten świetnie zaadaptowały także blogerki z wielkich miast takich jak londyn, nowy jork czy sztokholm, jednak do tej pory nie można było zaobserwować dominującego trendu na wybiegach... do dziś. koszula w kratę i porwane spodnie przeżywają w tym sezonie drugą młodość. projektanci postawili zdecydowanie na luksus: flanela zastąpiona została połyskującym jedwabiem, a porwany denim – drogimi skórami. w efekcie powstała nietypowa fuzja wzorów, kolorów i tekstur – zestawienie kraciastej koszuli ze zwiewną spódnicą w kwiaty wzbogacone o dodatki w panterkę – to opcja dla odważnych. jeżeli jesteśmy jednak bardziej zachowawcze w modzie możemy spróbować nosić niechlujne kraciaste koszule z biżuterią w stylu glamour i szpilkami.



NA WYSOKI POŁYSK - najmodniejsze kreacje tego sezonu są bardzo błyszczące i kolorowe, przykuwają wzrok już z daleka, a jak powszechnie wiadomo wiadomo – kobiety mają słabość do błyskotek. z połyskujących materiałów szyje się nie tylko wieczorowe kreacje, ale także koszule, spodnie i żakiety, które właściwie zestawione mogą być także modną stylizacją na co dzień. projektanci w tym sezonie wybitnie postawili wysoki połysk tkanin zaczynając od lakierowanych skór, specjalnie nabłyszczanego jedwabiu, na metalicznych dzianinach kończąc. na szczególną uwagę zasługują także zupełnie nowe prześwitujące elementy garderoby: głównie koszule, kołnierzyki oraz supermodne torby, których nie używamy już jedynie na plażę. nie zapominajmy o dodatkach, które także można wykorzystać za dnia: błyszczące buty, mieniące się toczki na głowę czy przeźroczyste torebki pokazujące całą swoją zawartość to absolutny must-have tego lata! pamiętajmy jednak, że tego typu ubrania nie lubią konkurencji – biżuterię należy ograniczyć do zera, ponieważ taka kreacja sama w sobie jest już efektowna.



GEOMETRIA I KOLOROWE LATA 60. NA NOWO - styl lat 60. wraca do mody jak bumerang. jest w nim pewna klasa, niestarzejąca się elegancja, ale także dziewczęca frywolność, która inspiruje projektantów prawie corocznie bez wyjątków. w tym sezonie jest wyjątkowo kolorowo i różnorodnie w kwestii wzorów – w szafach nie może zabraknąć pasów, szachownic, groszków czy rombów. prym wśród deseni zdecydowanie wiodą, wylansowane przez coco chanel, paski. mogą być pionowe, poziome lub skośne, szerokie lub bardzo wąskie – należy jednak pamiętać, że ten deseń potrafi podkreślić kobiecą sylwetkę, jak również ją zdeformować. w tym sezonie niezaprzeczalnie modne są minisukienki w mocnych kolorach oraz szkatułkowe żakiety w pionowe pasy noszone razem ze spódnicą w ten sam deseń. przy wyborze dodatków możemy inspirować się popularnymi filmami z lat 60. np.: „jak ukraść milion dolarów” z ikoną mody audrey hepburn – torebki na wzór kuferków w odważnych kolorach lub kultowe już duże okulary przeciwsłoneczne z grubą białą oprawką będą strzałem w dziesiątkę tego lata!



KOLORYSTYKA: NEON & FLUO - w tym sezonie, podobnie jak w ubiegłym, nie boimy się kolorów, co więcej – wybieramy najostrzejsze z nich: mocna fuksja, nasycona trawiasta zieleń, oranż, kobalt czy kolor świeżych cytryn. w sezonie wiosna/lato 2013 zupełnie zapominamy o czerni – liczy się jedynie kolor. projektanci proponują dwie drogi budowania kolorowych stylizacji: kolor na całego lub color-blocking. jednokolorowe stylizacje przy odważnej kolorystyce na pewno nie będą nudne i monotonne – supermodne są proste minisukienki noszone z butami i akcesoriami w identycznym odcieniu. latem będzie można zaszaleć i postawić na totalne miksowanie kolorów pozornie do siebie niepasujących, czyli color-blocking. najmodniejszymi połączeniami tego lata są mocna fuksja i czerwień, kobalt i biel oraz neonowy róż i soczysta limonka. jeżeli nie jesteśmy na tyle odważnymi użytkowniczkami mody żeby pójść na całość możemy założyć bluzkę w odważnym kolorze i naszyjnik typu kolia w kontrastowej barwie! 



KOLORYSTYKA: CAŁA BIAŁA - obok kobiety kolorowej i odważnej projektanci zaproponowali także sylwetkę delikatnej i ponadczasowej kobiety w bieli. trend ten jest jednym z wiodących w tym sezonie – białe stylizacje otwierały większość pokazów z sezonie wiosna/lato 2013. noszenie bieli nie jest łatwe, może być za to przyjemne szczególnie w sezonie letnim – świetnie podkreśli opaleniznę oraz uchroni od nadmiaru promieni słonecznych. biel to nowa czerń! domy mody mają wiele pomysłów na noszenie bieli: romantyczne i zwiewne sukienki do ziemi, oversize'owe koszule z zapiętym pod szyją kołnierzykiem, świetnie skrojone garnitury damskie czy laserowo cięte futurystyczne sukienki z niewidocznymi łączeniami. biel jest klasyczna, nie starzeje się, daje nieskończoną możliwość zestawień i wariacji  a do tego można ją nosić niezależnie od wieku – te argumenty przemawiają za tym żeby tego lata zainwestować właśnie w biel.



KOLORYSTYKA: LADURÉE, CZYLI PASTELE INSPIROWANE SŁODYCZAMI - ladurée to nowe objawienie projektantów. nazwa pochodzi od paryskiej cukierni, której sława owiała już cały świat. sklep słynie z przepysznych i smakowicie wyglądających makaroników – francuskich markiz z kremem w obłędnych kolorach. to właśnie one zainspirowały projektantów do stworzenia przepysznej gamy kolorów na sezon wiosna/lato 2013. pastele znamy z ubiegłego sezonu – miętowa orzeźwiająca zieleń, łososiowy róż, lekki fiolet, baby-blue czy pastelowa żółć – są lekkie i smakowite niczym sorbet owocowy w letnie popołudnie! te jasne kolory świetnie podkreślają i rozświetlają letnią opaleniznę, stąd też bardzo często pojawiają się już w wiosennych kolekcjach. subtelne pastele będą doskonale wyglądać w towarzystwie zarówno prostych, geometrycznych fasonów, minimalistycznych sukienek, jak również zwiewnych długich kreacji do ziemi z lekkich przeziernych tkanin. w tym sezonie nie łączymy już pasteli z bielą czy ciemniejszymi kolorami – pójdźmy na całość – jeżeli decydujemy się na pastele to od stóp do głów! efekt będzie smakowity!


* ten krótki skrót z wybiegów opracowałam na potrzeby newslettera dla firmy, w której pracuję. zadowolona z efektu postanowiłam podzielić się artykułem na łamach mojego bloga - udanych letnich polowań!

12 lutego 2013

rzecz o puchu i "puchu" - czyli jak kupić idealną kurtkę puchową, która sprosta naszym wymaganiom

kurtka puchowa to rzecz podstawowa, a wszechobecne wyprzedaże są idealnym momentem żeby sobie takie okrycie nabyć. nie wyobrażam sobie szafy bez porządnej kurtki lub płaszcza z wypełnieniem puchowym - może zmusza mnie do tego klimat mojego miasta - wysuniętego najbardziej na wschód, a tutaj zimy potrafią być na prawdę siarczyste.

nie dawniej jak wczoraj rozmawiałam z koleżanką o kurtkach. zdziwiła się kiedy zapytałam ile puchu jest w jej puchowej kurtce i czy w ogóle puch tam jest - przecież często nazywamy puchowymi kurtki, które faktycznie puchu nie mają w składzie.

rzecz jest poważna - sama zauważyłam sprzedawców, którzy pokazywali mi "puchowe" kurtki mające jedynie poliestrowe wypełnienie. czy to oszustwo? oczywiście, że tak - puchem nazywamy tak naprawdę mieszankę puchu i pierza, najczęściej gęsiego lub kaczego. raczej nie spotkamy kurtek wyłącznie z puchu - najczęściej mamy do czynienia z mieszanką, a jej proporcje są także ważną informacją dla kupującego. ale zacznijmy od początku...





w zimowej kurtce powinno nas najbardziej interesować wypełnienie. oczywiście są inne ważne atuty kupowanej odzieży, ale to właśnie to co jest w środku zapewni nam komfort termiczny lub nas kompletnie rozczaruje. informacja, że wypełnienie jest poliestrowe jest informacją niepełną.

poliester to syntetyczne włókno, ale nie oznacza to wcale, że nie będzie nas grzać. producenci odzieży sportowej używają najczęściej dwóch rodzajów wypełnień - primaloft i thermal r. pierwsze włókno charakteryzuje się lekkością, elastycznością i ściśliwością porównywalną do puchu, a dodatkowo izolują temperaturę tak samo gdy są suche i mokre - idealne do uprawiania zimowych sportów, pieszych wycieczek itp. tak jak mówiłam, jest to włókno stosowane głównie w odzieży sportowej, w sieciówkach nie doświadczymy tego typu wypełnień - jest stosunkowo drogie, a jego właściwości nie są do końca potrzebne każdemu z nas. thermal r jest także syntetycznym włóknem o długiej żywotności, podobnie jak primaloft jest bardzo ciepłe, wytrzymałe i lekkie.

takie kurtki najczęściej pierzemy w pralni, co nie powinno stanowić żadnego problemu - w sezonie takie okrycie oddajemy do prania raz, maksymalnie dwa razy i po kłopocie.

inaczej sprawa się ma z wypełnieniem puchowym. pierwsza rzecz, która musi nas zainteresować to STOSUNEK PUCHU I PIERZA - kierujemy się zasadą: jak najwięcej puchu, z prostej przyczyny - pierze są cięższe, a ich właściwości termoizolacyjne nieco gorsze. jak wspominałam wcześniej raczej nie znajdziemy kurtki z samego puchu, stosunek 70% puchu i 30% pierza jest idealny na polską zimę! niestety, jak można się domyślić, im więcej puchu tym wyższa cena... następna istotna kwestia to MATERIAŁ WIERZCHNI - puch jest podatny na wilgoć, chłonie wodę, zbija się i traci swoje właściwości dlatego niezmiernie ważną rzeczą jest wierzchni materiał, który go chroni. kurtka na pewno nie może być bawełniana (zarówno z wierzchu jak i od podszewki, nie dajmy się oszukać) - najlepiej kupować te z mieszanek sztucznych materiałów - nielubiany poliester sprawdzi się w tej roli wyśmienicie. raczej nie powinniśmy się przejmować tym, że kurtka nam przemoknie - po pierwsze nie nakładamy tego typu okryć na ulewy, bo są po prostu za ciepłe, a po drugie wierzchnie materiały zimowych kurtek są najczęściej dodatkowo powleczone membraną, która chroni wypełnienie odzieży. kolejną megamegaistotną rzeczą jest PRANIE! tysiąc razy spotykałam się już ze zdziwieniem i wielkimi oczami klientów na informację, że kurtki puchowej pod żadnym pozorem nie można prać chemicznie - ooo ale dlaczego? jak to? naprawdę? jak już wspomniałam wcześniej puch podatny jest na wilgoć, ale wiadomo, czasem trzeba ją porządnie uprać. chemiczne pranie uszkodzi puchowe wypełnienie - tak głosi każda wewnętrzna metka, tak głosić powinna także każda osoba pracująca w pralni chemicznej i powinniśmy wiedzieć to także my! pod wpływem chemii naturalny puch po prostu się nam skruszy. po pierwszym praniu prawdopodobnie nie zauważymy różnicy - ale każde kolejne będzie powodowało szybką utratę właściwości termoizolacyjnych. puch się zbije, skruszy i będzie nam po prostu zimno. klops.

pranie puchowej kurtki nie jest takie straszne jeżeli zastosujemy się do paru podstawowych rzeczy. po pierwsze - CZYTAMY METKĘ WEWNĘTRZNĄ (przypominam, że producent ma obowiązek umieścić na metce wszystkie szczególne kwestie dotyczące konserwacji odzieży – pranie, suszenie, prasowanie, specjalne traktowanie jak np. odpiąć puch z kaptura przed praniem) - producent doradzi nam jaką wybrać temperaturę prania. aby uniknąć przepełnieniu pralki (kurtka zajmuje nam dużo miejsca w bębnie, pralka nabiera wodę i płyn i wszystko wypływa przez drzwiczki, a my niczego nieświadomi siedzimy sobie na kanapie, podczas gdy w naszej łazience trwa prawdziwy potop - doświadczenie własne) moczymy najpierw kurtkę w zlewie czy prysznicem, nie ma znaczenia - kurtka ma być już mokra przed włożeniem do pralki. jeżeli chodzi o detergenty do prania - wiem, że są dostępne specjalne specyfiki do prania puchowej odzieży - ale są drogie, będziemy je rzadko używać i się przeterminują. wybierajmy zwykły delikatny płyn lub płatki mydlane (osobista rada – nie polecam proszku, ponieważ gorzej wypłukuje się z puchu, a także może zostać na wierzchnim materiale tworząc jakieś dziwne zacieki albo to tylko ja mam takiego pecha), w którym pierzemy np. delikatne swetry. następny etap to wybór programu - najlepiej program do wełny, ale musimy pamiętać, że dobrze taką kurtkę jest odwirować po praniu - ja piorę na 600 obrotach i myślę, że jest to wystarczające. niektórzy do takiego prania wrzucają piłeczki pingpongowe (a nawet tenisowe!) - mają one za zadanie "wytłuc" puch podczas prania w celu dokładnego rozprowadzenia go po całym okryciu. moim zdaniem jest to dobry pomysł, faktycznie puch nie ma możliwości skumulowania się w jednym miejscu. po wyjęciu kurtki puchowej z pralki pamiętajmy - ZA ŻADNE SKARBY ŚWIATA NIE WIESZAMY NA WIESZAKU ŻEBY SOBIE WYSCHNĘŁO... - prawa fizyki mówią nam, że ciężki i mokry puch opadnie nam na dół kurtki lub płaszcza i wtedy nawet intensywna akcja odratowania kurtki może być na nic. kurtkę kładziemy na suszarce i co jakiś czas jej doglądamy i przekładamy, ubijamy rękami puch (!!!) żeby się równomiernie ułożył na całej długości odzieży. takie pranie kurtki gwarantuje długowieczność naszej odzieży oraz zachowanie wszystkich właściwości puchu. proste? proste.

przy wyborze zimowej kurtki zwróciłabym uwagę na kilka innych detali nie związanych już z samym wypełnieniem.

na naszą uwagę zasługują ZAMKI – muszą być solidne, zupełnie nieprzypominające tych ze spodni. dodatkowo jeżeli decydujemy się na płaszczyk – zwróćmy uwagę czy zamek jest obustronny – będziemy mogli go sobie trochę rozpiąć od dołu podczas prowadzenia samochodu czy siedzenia w autobusie – prosta, a jaka praktyczna rzecz.

kolejna sprawa, która nie może nam umknąć to ZAKOŃCZENIA RĘKAWÓW I KOŁNIERZ – szeroki rękaw bez żadnego ściągacza nie sprawdzi się nawet przy ciepłych rękawiczkach, ukryty w rękawie ściągacz ładnie załatwi nam sprawę z wiatrem i „podwiewaniem”. tak samo jest z kołnierzem, który powinien być wysoki i wykończony jakimś miękkim materiałem np. polarem.

PASKI, SPRZĄCZKI, NAPY – dobrze jest się upewnić trzy razy czy wszystko jest z nimi w porządku i czy mamy przy metce dołączone zapasowe napy – oj tak, one lubią się wyrywać, a jeżeli trafimy na jakiś bardziej oryginalny model i nie będziemy mieć zapasowych „części” to czeka nas wymiana wszystkich nap w kurtce. nie jest to niemożliwe, ale po co się męczyć? 

i odwieczny problem – Z KAPTUREM CZY BEZ? to jest kwestia sporna i bardzo indywidualna. niektórzy lubią chodzić w czapkach, a inni w kapturach. jestem zwolenniczką jednak kapturów (na słowo „czapka” reaguję paraliżującym strachem przed opuszczaniem domu) – podczas śnieżycy lub mocniejszym wietrze idealnie nas otuli i ochroni fryzurę – jeżeli nie lubimy kapturów w każdym sezonie pojawia się jeszcze opcja wysoki kołnierz ze sztucznego futerka lub po prostu z puchem w środku :)

UDANYCH ZAKUPÓW!

* post ze specjalną dedykacją dla Oli, która zadawała mi te wnikliwe pytania – mam nadzieję, że po moim mini poradniku znajdziesz tą jedyną (kurtkę puchową)...